Lekarstwo na kryzys? Innowacje w słodkiej firmie.
3 dobre pomysły i nieograniczona liczba inspiracji.
(kliknij, żeby otworzyć nagranie audio, 12 minut)
Photo by Magnet.me on Unsplash
Innowacje: brzmi strasznie korporacyjnie, prawda? A chodzi po porostu o dobre pomysły.
Takie, które wprowadzają świeżość do tego co robiliśmy dotąd, otwierają przed nami nowe możliwości i uzupełniają zasoby energii i chęci do działania.
Przepis na takie pomysły? Spora dawka inspiracji, kilka technik pobudzania kreatywności i szczypta analizy rynkowych trendów.
Zamiast się martwić sytuacją gospodarczą, narzekać na inflację i ceny prądu, spróbuj wymyślić coś, co choć częściowo zniweluje skutki kryzysu, a może nawet okaże się strzałem w dziesiątkę i spowoduje szybki rozwój, mimo niesprzyjającego otoczenia.
Albo właśnie dzięki niemu.
1 Piekarnia, która nie piecze... i przez to lepiej zarabia.
Photo by FitNish Media on Unsplash
Sprawa dotyczy co prawda ciast ze słonym farszem, a piekarnia to tak naprawdę sklep mięsny, ale to nic nie szkodzi. Przykład pasuje do naszej słodkiej branży jak ulał.
Właścicielka niewielkiego sklepu w Wielkiej Brytanii, Christine Baughen, wspólnie z wnukiem, znalazła genialny sposób na oszczędność prądu i czasu. Amatorzy sprzedawanych przez nią wielokrotnie nagradzanych, tradycyjnych mięsnych tart, wcześniej kupowali ciasta upieczone i wystudzone, po czym przed jedzeniem podgrzewali je w piekarniku. Pod naporem gigantycznych cen prądu, rodzinna firma zaczęła sprzedawać swoje wyroby do samodzielnego pieczenia w domu. Pomysł świetnie się sprawdził i, jak szacuje właścicielka, zwiększył sprzedaż o 5-10%, jednocześnie redukując koszty i chroniąc firmę przed zamknięciem. Pełna emocji pani Baughen skwitowała sytuację słowami*:

Co w tej historii może nas zainspirować?
+ Odnalezienie w procesie elementów zbędnych, które generują koszty i wydłużają czas, a które można odjąć bez uszczerbku na efekcie końcowym. Możesz to zrobić rozpisując swoje procedury na kolejne kroki i przy każdym zastanowić się czy jest potrzebny. Jak nie - usunąć, a jeśli okaże się niezbędny - czy można go usprawnić.
+ Zaangażowanie społeczności stałych klientów do sprawdzania pomysłów (powyższy, przed wprowadzeniem, spotkał się z bardzo pozytywnym odzewem na fejsbooku). Pamiętaj jednak, że ten pomysł powinien najpierw wyjść od Ciebie, nie chodzi o to, żeby przenosić odpowiedzialność za szukanie go na klientów, ani publicznie wylewać żale.
+ Rozmawianie o problemach. Często nie umiemy dzielić się trudnościami i prosić o wsparcie, zupełnie niesłusznie. Szukanie pomysłów w szerszym, zaufanym, gronie może wywołać efekt synergii (znany jako "co dwie głowy to nie jedna"). W sytuacji braku własnego wspierającego "plemienia" albo "kręgu", możesz skorzystać z profesjonalnej pomocy (niezmiennie polecam się).
2 Bento: śniadaniówka z tortem, czyli wszystko na odwrót.

Zdawałoby się, że #beentocake (na zdjęciu torcik autorstwa JBCakeCouture) przeczy wszystkim zasadom rozsądku w słodkim biznesie.
Tort na jedną, może dwie porcje? Wiemy przecież, że zwiększanie wartości pojedynczego zamówienia się opłaca (w ten sposób zarabiamy na boxach, łącząc pojedyncze porcje ciast w zestawy, i słodkich stołach). Sama chętnie namawiam do zwiększenia wartości pojedynczych zamówień, bo taka metoda redukuje koszty związane z obsługą zamówień i pozwala zachować wysoką jakość produktów, więc zadowoleni są i klienci i producenci (mamy efekt win-win).
No i, hej!, przecież tort to celebracja, szczególny moment, najlepiej wjazd na salę weselną w akompaniamencie specjalnej muzyki i oprawy, a potem profesjonalny serwis. Do tego jesteśmy (szczególnie my - dekoratorzy) przyzwyczajeni i dostajemy białej gorączki, kiedy ktoś zepsuje ten moment wbijając w nasze dzieło race. A tu co? Pudełko i widelczyk? Żeby można było zjeść w parku na ławce? Toż to się w głowie nie mieści!
Ale! Czasy są takie, że coraz częściej celebrujemy ważne chwile w mniejszym gronie. Spędzenie ważnego wieczoru na kanapie, pod kocykiem, z najbliższą osobą, albo samodzielnie, nikogo już nie dziwi. W pandemii nauczyliśmy się też, że można świętować będąc w odległych zakątkach świata, widząc się na ekranie komputera.
Analizując #bentocake pod kątem produkcji, widzimy, że ważne jest opakowanie (dostępne już w Polsce bez większego problemu, ostatnio nawet pojawiły się specjalne ranty). Dekoracja? Umówmy się! Ile można zmieścić na 10, no może kilkunastu centymetrach? Zwykle głównie napis (uczulam na jakość wykonania). Bokiem tych minitorcików nie trzeba się zajmować, bo są przeznaczone do oglądania z góry. Przy sprytnej serializacji pracy i prezentacji oferty, mamy bardzo obiecujący produkt, który spełnia oczekiwania klientów i bez dwóch zdań, sprzeda się drożej niż dwie porcje tortu, ale... z punktu widzenia klientów - taniej niż cały, którego większość potem miałaby zostać, jak wyrzut sumienia. Korzyści po stronie sprzedającego i kupującego są bezsprzeczne.
Co w tej historii może nas zainspirować?
+ Szukanie rozwiązań, które przeczą status quo (polecam świetną prezentację Wojtka Ławniczaka o technice odwróconych scenariuszy).
+ Odpowiedź na bieżące potrzeby klientów (w tym przypadku dostosowanie oferty cukierniczej do sposobu świętowania).
+ Czerpanie inspiracji ze zmian w otaczającym nas świecie, mam na myśli trend zero waste.
Swoją drogą, inny genialny koncept, który świetnie się wpasowuje, we wszystko, o czym w tym artykule przeczytasz to foodsi - aplikacja do niemarnowania jedzenia w gastronomii. Śledzę ich działalność prawie od samego początku i przyznaję, że na początku, mimo wyraźnie widocznej w rozmowie, pasji założycieli, byłam sceptyczna - zastanawiałam się czy małej polskiej firmie uda się dotrzeć do wystarczająco dużego grona odbiorców. Teraz jestem ich absolutną fanką, bo idą jak burza, mają wspaniałą komunikację z klientem (przynajmniej po mojej stronie) i robią coś, na czym zyskują wszyscy interesariusze. Lubię to!
3 Spójrz na to z innej strony, czyli zmiana perspektywy.

Ostatnio w serii newsletterów pisałam o tym, jak zarejestrowałam swoją domową kuchnię do produkcji, mimo, że moja kawiarnia działa całkiem nieźle korzystając z zewnętrznych dostawców ciast. Chodziło między innymi o to, żeby dodać do oferty produkty, których zamawianie "na zewnątrz" jest nieopłacalne albo niemożliwe. Na podsumowanie efektów trzeba będzie jeszcze zaczekać, ale już w fazie testowania różnych pomysłów widzę, że prawdopodobnie niektóre pojedyncze wyroby dotąd zamawiane, również zastąpię innymi, własnej produkcji. Na razie spełniam się twórczo i z lekkością wyliczam koszty i ceny nowych produktów, korzystając z materiałów do "słodkiej firmy" :D.
Zwróć uwagę, że w ta historia jest na swój sposób przewrotna: zlikwidowałam parę lat temu pracownię cukierniczą, żeby teraz wracać do tego, co zwykle rekomenduję jako idealny start, punkt wyjścia - piec na niewielką skalę we własnej kuchni. Co to kryzys robi z człowieka! ;)
Co w tej historii może Cię zainspirować?
+ Dodanie do oferty nowości, które wymagają niewielkiego nakładu pracy, w niewielkich ilościach i testowanie czy się sprzedadzą z zyskiem (własna kuchnia stanowi świetne środowisko do eksperymentów, jeśli, jak ja, nie masz zaplecza produkcyjnego).
+ Wprowadzenie zmian, które nie wymagają nakładów inwestycyjnych (niezależnie czy skorzystasz z własnej kuchni, przestawisz meble w pracowni czy poszukasz nowych produktów, które możesz wykonać z tymi zasobami, którymi dysponujesz, np. dodanie słonych przekąsek albo śniadań do oferty kawiarni)
+ Zmiana perspektywy (do wpisania kuchni do rejestru sanepidu zmotywowała mnie między innymi sytuacja moich kursantek - chciałam odczuć ten proces "na własnej skórze", a już widzę, że taki twist rodzi wiele okazji do szukania nowych ciekawych rozwiązań w moim własnym biznesie).
Mój przepis na walkę z kryzysem w słodkiej firmie?
Niewielkie zmiany, które robią dużą różnicę. W powyższych przykładach mamy eliminację dwóch etapów procesu (pieczenie-studzenie) lub szerzej: możemy szukać modyfikacji procesów na każdym ich etapie. Opisałam też sposoby na dodanie do oferty jednego produktu (lub niewielkiej ich grupy), ale takiego, który wymaga od nas najwięcej zaangażowania na etapie projektowania i organizacji, bo wszystkie zasoby już mamy (szukanie obiecujących trendów, wykorzystanie własnej kuchni, skorzystanie z gotowych aplikacji).
Kluczem jest więc trafne szukanie potrzeb klientów i sprytne odpowiadanie na nie, w taki sposób, żeby obie strony odczuły dużą różnicę. Po naszej stronie efektem będzie ograniczenie kosztów albo zwiększenie zysku, bez inwestycji finansowych (oraz, nie mniej ważna, satysfakcja z pracy). Klient otrzyma produkt lub usługę, która wpisuje się dokładnie w jego aktualną potrzebę (nawet tę nieświadomą, nienazwaną) po przystępnej cenie - nie będzie się mógł doczekać, żeby z niej skorzystać :-).
Oczywiście te poszukiwania nie są łatwe, a znalezienie kluczowego, błyskotliwego, rozwiązania, bywa efektem przypadku. Jeśli chcemy tworzyć takie rozwiązania intencjonalnie, trzeba ćwiczyć się w kreatywności i, czasem wielokrotnie, podejmować kolejne próby i popełniać błędy.
Zakładając, że dążymy do rozwiązań, które zasadniczo nie generują finansowych kosztów, widzimy, że najbardziej ogranicza nas własna wyobraźnia i reaktywna postawa (tak elokwentnie nazwałam siedzenie i narzekanie ;-) ). A przecież nas, przedsiębiorców zwykle wyróżnia proaktywność. W dobie kryzysu przypomnij sobie dlaczego robisz to co robisz, co w Twojej słodkiej firmie dodaje Ci skrzydeł i jak możesz dodać skrzydeł swoim klientom. A potem ćwicz kreatywność, stosuj sprytne techniki, angażuj kogo możesz do pomocy (niech podpowiadają, jak wnuk tej pani od mięsnych tart) i szukaj pomysłów! Wymyślaj, sprawdzaj, skreślaj nietrafione, testuj kolejne. Jeśli nie chcesz się jeszcze poddać, działaj.
Podoba Ci się jak piszę?
Chcesz popracować nad kreatywnością?

Ten tekst nie zawiera żadnej wynagradzanej promocji, a wszystkie polecane usługi i materiały udostępniam w celach edukacyjnych.
Źródła:
*tłum. własne, za Peterborough Telegraph
Komentarze (0)
Aby dodać swój komentarz - zaloguj się ».
Nie masz jeszcze konta? Załóż konto »
![]() | Agnieszka KlimczakPodpowiadam (przyszłym) właścicielkom "słodkich" firm jak godnie zarabiać i prowadzić firmę w zgodzie ze sobą. Pomogłam już setkom pasjonatów i zawodowych cukierników. Jako praktykująca od lat nauczycielka i świetna słuchaczka, umiem wspierać w rozwoju i trafnie identyfikować potrzeby. Wiem, że rozwiązania idealne nie istnieją. Ale są drogi na skróty. Wiem które warto wybierać, a których lepiej unikać. Moją największą pasją jest dzielenie się tą wiedzą.Przez kilkanaście lat własnej działalności gospodarczej (m.in. kawiarnia i pracownia tortów artystycznych) oraz dzięki doświadczeniu pracy na etacie, ukończonym studiom, kursom, szkoleniom, przeczytanym książkom i wnikliwej obserwacji rynku, zyskałam solidną wiedzę i potężną dawkę doświadczenia. Byłam dyrektorką i nauczycielką Akademii tortownia.pl. Jestem także autorką publikacji w branżowej prasie cukierniczej oraz wydawcą i redaktorką merytoryczną pierwszych w Polsce książek o dekoracjach cukierniczych. Skończyłam studium podyplomowe Mazowiecka Akademia Firm Rodzinnych (Family Business Academy) w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej. Firmę tortownia.pl prowadzę od 2006 roku. Więcej informacji o mnie... |
W Akademii tortownia.pl prowadzi szkolenia:

Kurs online: SŁODKA FIRMA bez obaw przed formalnościami i konkurencją

Indywidualne konsultacje: zakładam słodką firmę
Przeczytaj też:

Pieczenie w domu coraz bardziej realne!

10 lekcji z Akademii Sztuk Pięknych.

Jak zaprojektować artystyczne wypieki

O miłości do pieczenia,

Słodkie tajemnice Bożeny Sikoń
Kategorie: od pasji do profesji: moja słodka firma
- od pasji do profesji: moja słodka firma
(16) - przepisy, cukiernictwo
(8) - dekoracje cukiernicze
(20) - wydarzenia
(6) - słodkie opowieści
(19) - baza wiedzy: solidne rzemiosło
(19)
2023
(1) marzec
(1)
2022
(1) 2021
(5) 2020
(1) 2019
(1) 2018
(5) 2017
(3) 2016
(2) 2015
(11) 2014
(6) 2013
(2) 2012
(1) 2011
(1) 2010
(2) 2007
(8)